Kiedy Paweł zabawiał się kulinarnie w Warszawie, ja postanowiłem przygotować coś tradycyjnego. Mam nadzieję, że tym razem nie było to wiejskie, ani chłopskie. Krokiety są ponad takimi podziałami :)
Zanim jednak podałem krokiety, powstała zupa. Potrzeba zrobienia zupy wzięła się z dużej ilości produktów, na które nie było pomysłu, więc zupa jest wolną interpretacją "jarzynowej". No dobrze, może jest trochę po chłopsku, no ale cóż. Kto mi zabroni :)
Zupa pieczarkowo-porowo-serowo-warzywna z groszkiem :/
Składniki:
-kilka pieczarek,
-5 marchewek,
-2 pietruszki,
-kawałek selera,
-mała cebula,
-1 por,
-ser żółty,
-1/2 puszki groszku konserwowego,
-śmietana 18%,
-masło,
-sól, pieprz
Przygotowanie:
Na maśle smażymy posiekaną cebulę z porem. Dodajemy kilka drobno pokrojonych pieczarek, wszystko solimy i dusimy, aż pieczarki staną się miękkie. DO wszystkiego wrzucamy startą na grubym tarle marchewkę i pietruszkę z kawałkiem selera. Dolewamy ok litr wody i gotujemy. Pod koniec gotowania dodajemy groszek konserwowy (mnie zaszkodził, więc, drugi raz już bym nie dodał :/) Na samym końcu wlewamy zahartowaną śmietanę i dodajemy pieprz. Po przelaniu do miseczki układamy plasterki sera żółtego na wierzchu tak, żeby zakryły całą powierzchnię zupy. Ot i gotowe :)
Na maśle smażymy posiekaną cebulę z porem. Dodajemy kilka drobno pokrojonych pieczarek, wszystko solimy i dusimy, aż pieczarki staną się miękkie. DO wszystkiego wrzucamy startą na grubym tarle marchewkę i pietruszkę z kawałkiem selera. Dolewamy ok litr wody i gotujemy. Pod koniec gotowania dodajemy groszek konserwowy (mnie zaszkodził, więc, drugi raz już bym nie dodał :/) Na samym końcu wlewamy zahartowaną śmietanę i dodajemy pieprz. Po przelaniu do miseczki układamy plasterki sera żółtego na wierzchu tak, żeby zakryły całą powierzchnię zupy. Ot i gotowe :)
A teraz moje popisowe danie, ulubione krokiety. Pracę nad nimi,
trzeba odpowiednio zaplanować, gdyż są dość czasochłonne. Pracę można
podzielić na trzy etapy: farsz, naleśniki, smażenie krokietów. Zawsze
zaczynam od farszu, w trakcie przygotowywania naleśników, może się
"przegryźć" i wystudzić.
Składniki:
FARSZ
-1/2 kg pieczarek,
-1/2 kg kapusty kiszonej,
-średnia cebula,
-odrobina suszonej marchewki i pietruszki,
(ja dodałem gotowaną z zupy),
-sól, pieprz,
-olej do smażenia.
NALEŚNIKI
-1 l mleka,
-2 jajka,
-mąka (sypiemy tyle, żeby ciasto miało odpowiednią konsystencję),
-szczypta soli.
KROKIETY
-2 jajka,
-odrobina mleka,
-bułka tarta,
-olej do smażenia.
FARSZ
-1/2 kg pieczarek,
-1/2 kg kapusty kiszonej,
-średnia cebula,
-odrobina suszonej marchewki i pietruszki,
(ja dodałem gotowaną z zupy),
-sól, pieprz,
-olej do smażenia.
NALEŚNIKI
-1 l mleka,
-2 jajka,
-mąka (sypiemy tyle, żeby ciasto miało odpowiednią konsystencję),
-szczypta soli.
KROKIETY
-2 jajka,
-odrobina mleka,
-bułka tarta,
-olej do smażenia.
Przygotowanie:
Tak jak wcześniej pisałem zaczynamy od farszu. Na patelni smażymy cebulę i dodajemy obrane i wcześniej posiekane pieczarki, mieszamy, solimy, przykrywamy i zostawiamy na małym ogniu, żeby pusciły "soki". W tym czasie kapustę kiszoną parzymy wrzątkiem i przepłukujemy wodą. Odsączoną kapustę kroimy, ale nie siekamy (chodzi o to, żeby nie było metrowych kawałków kapusty, chociaż jak wiadomo - "ludzie wszystko zjedzą"). Kiedy pieczarki na patelni są już brązowe i straciły na objętości dodajemy kiszoną kapustę, smażymy na oleju dodając sól i pieprz. W trakcie smażenia i mieszania dodajemy odrobinę startej marchewki i pietruszki. Najlepsza jest suszona, ale można dodać tą z zupy. Kiedy farsz jest gotowy, odstawiamy go na bok i zabieramy się za naleśniki. Do miski wlewamy mleko, wbijamy całe jajka, dodajemy szczyptę soli i mieszając dosypujemy mąkę. Ma jej być tyle, żeby ciasto nie było ani za rzadkie, ani za twarde, o gródkach, nie chcę słyszeć ! :) Najlepszym testem na to czy ciasto naleśnikowe jest już dobre, jest zanurzenie łyżeczki w cieście i odwrócenie jej na drugą stronę, jeśli ciasto szybko spływa to jest za rzadkie, jeśli jest płynne, ale trzyma się łyżeczki to znaczy, że jest dobre.
Tak jak wcześniej pisałem zaczynamy od farszu. Na patelni smażymy cebulę i dodajemy obrane i wcześniej posiekane pieczarki, mieszamy, solimy, przykrywamy i zostawiamy na małym ogniu, żeby pusciły "soki". W tym czasie kapustę kiszoną parzymy wrzątkiem i przepłukujemy wodą. Odsączoną kapustę kroimy, ale nie siekamy (chodzi o to, żeby nie było metrowych kawałków kapusty, chociaż jak wiadomo - "ludzie wszystko zjedzą"). Kiedy pieczarki na patelni są już brązowe i straciły na objętości dodajemy kiszoną kapustę, smażymy na oleju dodając sól i pieprz. W trakcie smażenia i mieszania dodajemy odrobinę startej marchewki i pietruszki. Najlepsza jest suszona, ale można dodać tą z zupy. Kiedy farsz jest gotowy, odstawiamy go na bok i zabieramy się za naleśniki. Do miski wlewamy mleko, wbijamy całe jajka, dodajemy szczyptę soli i mieszając dosypujemy mąkę. Ma jej być tyle, żeby ciasto nie było ani za rzadkie, ani za twarde, o gródkach, nie chcę słyszeć ! :) Najlepszym testem na to czy ciasto naleśnikowe jest już dobre, jest zanurzenie łyżeczki w cieście i odwrócenie jej na drugą stronę, jeśli ciasto szybko spływa to jest za rzadkie, jeśli jest płynne, ale trzyma się łyżeczki to znaczy, że jest dobre.
Jeśli mamy już ciasto, to zabieramy się za smażenie, trzeba pamiętać, że naleśniki będą jeszcze raz smażone, więc nie ma potrzeby palenia ich. Mogą być blade. Po usmażeniu miliona naleśników nakładamy farsz, zazwyczaj wystarczy duża łyżka farszu na jeden naleśnik, należy ją ułożyć na połowie naleśnika, nie na całości, bo nam wypadnie przy zawijaniu. Zawijając trzeba pamiętać o tym, żeby farsz był dobrze rozprowadzony, nie wychodził z naleśnika i żeby sam naleśnik nie popękał. Gdyby chciały się rozklejać, można je przesmarować na krawędziach jajkiem. Kiedy mamy już niezły stos zawiniętych naleśników z farszem, panierujemy je w jajku i bułce tartej, jak kotlety. Smażymy na patelni, odwracając je po zarumienieniu się boków. Najlepiej smakują z domowym barszczykiem na drugi dzień :) Smacznego !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz